Jak to jest, że więcej powstaje restauracji włoskich niż polskich. Chciałabym poznać odpowiedź na to pytanie, gdyż bardzo mnie to dziwi, czemu na siłę usiłujemy znać się na tej kuchni jak słabo znamy polską kuchnię.
Jakiś czas temu odwiedziłam Trattorię Mia, która z uwagi na swoją lokalizację zbytnio nie zachęcała, ponieważ jest w pobliżu Zakopianki, a jak wiadomo jedzenie jakie serwują restaurację, karczmy czy bary przy Zakopiance nie należą do wyszukanych. Restauracja Mia podaje dania, które niczym nie zaskakują i nie różnią się wśród innych tuzinkowych knajp włoskich w Krakowie, a spodziewałam się czegoś niepowtarzalnego. Z wielu potraw, które już widziałam w karcie innych restauracji wybrałam risotto z grzybami, parmezanem na białym winie z pietruszką, pappardelle z borowikami, cebulą, czosnkiem, pietruszką w sosie maślanym, a na przystawkę bruschettę.
Zanim dostaliśmy przystawkę oraz pozostałe dania, na stół wjechał starter w postaci oliwy i bułeczki prawdopodobnie robionej na miejscu, która była dobra. Pozostałe danie również były bardzo dobre, ale czy o to mi chodziło !!! Szukałam czegoś wyjątkowego, co pozwoli mi napisać opinię na temat tej restauracji, że jest inna od pozostałych, bo podaję coś czego nie mogę zjeść gdzie indziej.
Dlatego mogę jedynie polecić Wam Trottorię Mię jako restaurację, która podaje potrawy ze świeżych składników i smaczne jak w podobnych restauracjach włoskich w Krakowie, o których wcześniej pisałam.